Strona:PL Witosław Halek - Wieczorne pieśni.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


XLII.


O dziewczę, cudne hoże,
Równej — gdzież szukać tobie?
Tyś mej miłości zorze,
Pociechą w mej żałobie.

Cudnaś — jak boża rosa
Co rankiem lśni na trawce...
Podobnaś tej turkawce,
Co kwili pieśń w niebiosa.

Czystaś jak lilii tchnienie
Wśród srebrnych fal powodzi,
Jak zorza na sklepienie,
Gdy wschodzisz — noc odchodzi.




XLIII.


Jako miesiąc na lazury,
Tak do serca miłość spływa;
W niem ból cichy i tortury
W jedne łączą się ogniwa.

Wszystko o czem człowiek marzy,
Dojrzy w świetle księżycowem...
I ból, co się w piersi skarzy,
W pieśń przeleje cudnem słowem.