Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
nazwisko, a może i tytuł, o ile Bóg miłosierny, [matematyka, a religja to dwie zupełnie różne strony tej samej rzeczy,] pozwoli mi żyć dłużej, niż moi kuzyni.
BALANTYNA
Iziu! Jestem tu w imieniu twej matki (Do Mózgowicza, który leży skrępowany na ziemi) A propos! Rozhulantyna spłodziła nareszcie Izydora. Cudowny chłopak. Oczy ma prawie na nosie, jak wszyscy Baàr-Łukowicze. Urodzony matematyk.
MÓZGOWICZ
(radośnie)
O, jakże wdzięczny wam jestem, żeście mi odebrali moją wolę. Jestem zatruty własną siłą. Po prostu za dużo mam woli i dlatego nie mogę mieć żadnej decyzji. Nieskończoność zaktualizowana w dowolności zupełnej. Och, co za rozkosz jest być uwięzionym. Iziu! W imieniu matki, jako ojczym, daję ci zupełną wolną wolę. Green! Stary drianiu! Masz najładniejszą dziewczynkę na świecie. Ona cię kocha…
BALANTYNA
(przerywa mu)
A w dodatku niema żadnego mezaljansu. Alfred jest Green of Greenfield. Jest piątym synem Markiza of Fifth Maske-Tower. Oby żyli wiecznie jego bracia, ale gdy umrą, będzie parem i najbogatszym człowiekiem w Anglji.