Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MÓZGOWICZ
(wstaje z leżaka i z zaciśniętemi pięściami zbliża się do Izi)
O! Gdybym mógł cię najprzód zróżniczkować, zbadać każdą nieskończonostkę twojej przeklętej, rudej krwi, każdy element twojej pachnącej żarem białości, a potem wziąć, stłamsić, zcałkować i nareszcie pojąć, czem jest ta piekielna siła nieuchwytności, która mnie spala, aż do ostatniego włókna mojego chamskiego mięsa.
IZIA
Pamiętaj, że gdybym nie uwiodła Greena, gniłbyś teraz w więzieniu.
MÓZGOWICZ
(nadludzkim wysiłkiem opanowuje się i siada na leżaku profilem do widowni, zwrócony twarzą do Izi. Mówi spokojnie, syczącym głosem).
Co było między wami? Jak mogłaś jemu oddać to, co było tylko moją własnością.
IZIA
Własność!! I to mówi wielki Mózgowicz, Tumor I-szy, Anak Agong, władca Timoru i adoptowany syn ziejącej ogniem góry. Ordynarna scena zazdrości!
(Mózgowicz ryczy i bije się pięściami po kolanach).

Stary jesteś. Nudny profesor. Co mnie obchodzą wa-