Ta strona została przepisana.
Lecz nim odejdziesz, pozwól, niech popieszczę
Twoje przesłodkie, rytmiczne kolana,
Niechaj zmysłowe zaśpiewam hosana!
Na twojem łonie, gdzie jest blask i dreszcze!
I myśleć, te tam jakieś bezimieńce
Wtargną do twojej piękności świątyni,
I pośród tłumu, tej ducha pustyni,
Zgasną na twojem czole — moje wieńce!...
O, żegnaj, żegnaj! Odsunę wrzeciądze,
Otworzę wrota serca, gdzie, wśród mgławic
Szumnej purpury, lśnią pęki błyskawic
I w harfę życia dzwonią moje żądze!
Odejdź! Ostrożnie! Zapalę płomienie,
Bo ciemność nocy głęboko się szerzy —
A ty w dół idąc ze szczytów mej wieży,
Potknąć się możesz i runąć w bezdenie...