Strona:PL Wincenty Korab Brzozowski - Dusza mówiąca.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XI.

Kiedy w tej to wiosennej ty zrywasz ustroni
Ciemno-błękitne fiołki o powiewnej woni,
Niestety, o Cerery córko, nie wiesz wcale,
Iż ciemny Pluton dąży za tobą zuchwale.
Znieść miana bezpłodnego nie ma już ochoty:
Wenus tymi samymi zraniła go groty,
Jakimi trafia celnie w głębi leśnych cieni
W plemię ptaków i szybko-biegnących jeleni.
O, słuchaj krzyków boga! Pod potężną dłonią
Dęba stają rumaki, co od światła stronią,
Łamiąc swemi kopyty chylące się trzciny
W moczarach, które żywią zdroje Kamaryny.
W tych pieczarach łka Henna, wszech-kwiatów rodzica,
A Cyana swe wody jej łzami podsyca.
Wśród bladych nieboszczyków wnet ty będziesz panią
I Junoną podziemną, władnącą otchłanią.