Ta strona została przepisana.
XXIV.
Ach! któż mię oswobodzi od złych potęg nocy?
Jaki anioł, odwieczne pragnienie mej duszy,
Jedne m swej cm spojrzeniem szatany rozprószy?
Ach! któż mię oswobodzi od złych potęg nocy!
trzeba już zdmuchnąć ten nędzny kaganiec,
Który smutną parodyą dnia próżno mnie łudzi:
Wiem, że duch ów promienny nigdy się nie zbudzi —
I oto trzeba zdmuchnąć ten nędzny kaganiec!
Wielkie morze ciemności! ciężkie, głuche fale...
Serce, krwawa orkiestra, gra hymn pożegnania...
Hej! na pokład! na pokład, myśli bez świtania,
I płyńmy przez posępne, głuche, ciężkie fale!