Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet do sadu, stodoły, czy obory!... Dzięki temu zapewne identyfikowano też niekiedy Kostucha ze zmorą, która dusi chłopów w południe, gdy sobie dobrze podjedzą na obiad i śpią w cieniu po sadach, stodołach, chlewach.
Kostuch nie potrzebował nigdy dwa razy strzelać do zwierzyny, nawet do dzika nie poprawiał; strzelał zawsze napewno, a po strzale Żmijka znów puszczał się niebawem za śmiertelnie zranionem zwierzęciem, szedł jak woda, dopóki nie dotarł do trupa; poczem wracał do pana, ukrytego gdzieś za pniem lub w krzaku, kiwał ogonem, śmiał się czarnemi jak smoła wargami, wyskakiwał radośnie do góry i ku zdobyczy prowadził.
Jużci ludzie nie wyssali sobie z palca żadnego mitu. Wszystko ma swoje przyczyny, miał je i mit o Kostuchu. Przy pewnych warunkach mity powstają w nas samych, podobnie jak się wytwarzają myśli. Jak nie być poetą, twórcą mitów, będąc mieszkańcem Orłowej Woli, mając pod bokiem puszczę?...
Słychać poważny szum, uroczystą muzykę. Czy może skargą jest wzniosły jęk borów, ten huk jednostajny, jak nieśmiertelne prawa przyrody? Tylko jeden jeszcze ocean ma taką pieśń wielką, która od wieków uczy człowieka czuć i myśleć, tworzyć. Miliony potoków tak grzmią, pędząc we wszystkich kierunkach po świecie; nie jesteśmy w stanie ująć uchem tego tętna życia całej ziemi. Nasz własny los, ciężka ludzka niedola zanadto gniecie i tłoczy do jednego punktu, więc ginie dla nas harmonia dźwięków wszechświata.
Wchodzisz do boru i ogarnia cię taki uroczysty nastrój, że nieśmiało kroczysz naprzód, jakaś dziwna siła cię powstrzymuje; prędzej może zgiąłbyś kolano i pozostał już tak niewzruszony, jak przykute do ziemi stoją dzieci puszczy, odwieczne dęby, jodły, buki, sosny.