Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wstaje i przenosi się na drugą ławeczkę. Pod oknami białego domku znajduje się też coś nakształt ogródka, otoczonego sztachetkami; rośnie tu jednak najwięcej pokrzyw, z któremi walczą o przestrzeń nogietki, malwy i słoneczniki, dorastające wysokości okien. Zresztą znajduje się tu jeszcze studnia przy drodze i las dookoła.
Gospodynią w domu Wywiałkiewicza jest niejaka Kalasanta, niewiasta w wieku lat przeszło czterdziestu, chuda, wysoka i despotyczna względem wszystkich mieszkańców Leśniczówki, nie wyłączając pana Izydora. Trudno byłoby osądzić z powierzchowności, do jakiej klasy społecznej należy owa białogłowa. Wprawdzie bowiem nosiła ona na głowie chustkę, ale jednak nie upinała tej chustki w ten sposób, co zwykłe wieśniaczki; przytem na rzeczoną ozdobę głowy dobierała sobie materyału o barwach, nie będących w modzie u ludu. Czarny flanelowy kaftan dystyngował już Kalasantę bardzo wyraźnie; dzięki też zapewne głównie owej części ubrania chłopstwo, przybywające po zbierkę do lasu, tytułowało ją „jejmością“, która to godność ma przywilej na pewnego rodzaju adoracyę; przed jejmością zdejmuje się już czapkę i oddaje się ukłon po kolana, podczas gdy tytuł „wielmożna pani“ wymaga ukłonu po pięty.
Kalasanta trzymała się krzepko, cały dzień była w ruchu; mawiała też zwykle, że się zarabia, choć całe gospodarstwo składało się tylko z dwóch krów, psa, konia, czterech gęsi, sześciu kur łącznie z kogutem, a pan Izydor gościem bywał w domu. Robiła ona sama jedna wszystko: doiła krowy, zganiała gęsi, żęła w lesie trawę dla krów, doświadczała kur, czy nie są w trakcie znoszenia jaj; przytem była kucharką, kamerdynerem, sekretarzem, praczką i szwaczką. Wywiałkiewicza trzymała krótko, naganiając zwykle całe jego postępowanie. Była zaś do niego przywiązana nadzwyczajnie, jakby matka do syna; chociaż