Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szpagatem. Niegdyś byłe obcasy nadały napiętkom kierunek zbyt odległy od pionowego, a tak zwane nosy zadzierały się w górę. Z końców owych nosów, oraz z pod podeszew wyglądały źdźbła połamanej słomy, czyli wiechcie, stanowiące tu dla nogi tarczę przeciw wilgoci, upałom i mrozom. Na jednem ramieniu zwieszał Szymon torbę borsuczą, obarczoną mnóstwem sznurków i sznureczków, służących do przyczepiania ubitej zwierzyny; wisiały też przy torbie różne grubsze i cieńsze druty, służące jako przetyczki i zatyczki w celach mniej wiadomych ludziom nieobeznanym z fachem łowieckim. Na drugiem ramieniu głośny ten na całą okolicę myśliwy zaszczytnie dźwigał strzelbę, a raczej słabą podobiznę strzelby. Stanowiła ją gruba rura żelazna, osadzona w kawałku drzewa dębowego, nieociosanego należycie, a przytwierdzonego do lufy w różnych miejscach kawałkami skóry lub grubemi sznurkami, które się na końcach strzępiły we frendzle i kutasy. Do tego kostyumu, godnego jakiego rozbójnika z wieków średnich, dodajmy postać nizką, krępą, o szerokich barach, krótkiej szyi, na której osiadła wielka głowa z twarzą barwy naprzemian czerwonej, pomarańczowej lub fioletowej. Pod małym, płaskim nosem naszego bohatera sterczał jeden wąs, a raczej kosmyk siwych i rudych włosów, podobny do zajęczego ogona, który nie spadał na wargi wypłowiałej burakowej barwy, ale zakrzywiał się do góry hakowato i jakby z nozdrzy wyrastał. Z pod lisiej czapy wyglądała para małych burych oczek, które nadzwyczajnie żywo poruszały się na wszystkie strony. Nietylko pies, wilk lub inny zwierz, ale człowiek musiał wydać jakiś głos zdziwienia, czy przestrachu, widząc przed sobą po raz pierwszy tę postać na poły śmieszną, a na poły straszną. Nic więc dziwnego, że i Buta warknął dosyć złośliwie, nie wiedząc z kim ma do czynienia. Zwłaszcza też, że i zapachy tytoniu, gorzałki, oraz prochu strzelniczego, któremi Szy-