Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bagnisko ma fizyognomię ponurą: czarne wysepki sterczą, niby łby, na których porastają czupryny twardej trawy lub trzciny; również pod wodą widać dno czarne, jak gdyby tam były same tylko szczątki życia, obróconego w zgniliznę.
I myśliwy żaden nie zachodził na Trytwę, chociaż tam roją się stada różnego rodzaju ptactwa, które żyje ślimakami, żabami, pijawkami. Marek Kukułka wdzierał się nieraz w to tajemnicze błoto, lecz, powróciwszy ztamtąd, mawiał:
— Dla marnej kaczki można tam życie z łatwością stracić!
Awanturnicza fantazya popychała też często i Tynię w owe mokradła, jednakże dziewczyna nie umiała być nigdy na tyle cierpliwą, ażeby z całą przezornością przez parę godzin nieustannie przeskakiwać z jednej trzęsącej się pod nogami wysepki na drugą.
Kukułka twierdził, że jedynie Kostuch i pies jego Żmijka odbywali i tu także łowy. Opowiadano, że kłusownik miał nawet na Trytwie legowisko kędyś w sitach, czy olszynowych zaroślach, gdzie ani on nikomu, ani ludzie jemu nie mącili spokoju.
Otóż, kiedy jastrząb, ścigany w boru przez wrony, wyrwał się w czyste pole i ponad bagna wypłynął, Tynia naradzała się wówczas na grobli z Kukułką, w jaki sposób byłoby można dotrzeć do samego środka bagniska w celach myśliwskich. Płowe pierze drapieżnego ptaka wyraźnie odbijały się na czarnem prawie tle trzęsawisk. Panna Strojomirska ręką wskazała strzelcowi jastrzębia. Kukułka spojrzał, zdjął z ramienia strzelbę i złożył się w mgnieniu oka. Huknął strzał, lecz odległość była znaczna i tylko pierze posypały się z ptaka, który teraz przyspieszył lotu i pędził dalej. Spoglądano za znikającym w oddaleniu rabusiem zwierzyny. W dali widniały kępki sitowia i olszynowych zarośli; jastrząb wzniósł się w tem miejscu dosyć wysoko: może się