Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez szkołę przeciągał jakby świeży powiew, zwiastujący poranek nowej, lepszej doby.
Z tym powiewem nadpływało zarazem niepokojące pytanie:
— Czy nowa doba będzie naprawdę lepsza? Czy następca Madeja nie okaże się wypadkiem drugim Madejem, w zmienionej tylko postaci?
Mgły, zakrywające blizką przyszłość, zaczęły się zwolna rozstępować. Już między uczniami krążyło, z ust do ust podawane, nazwisko nowego zwierzchnika; już wymieniano miasto, z którego ma przybyć.
Na nieszczęście, nazwisko było dla wszystkich w P. obce; miasto — Radom czy też Kielce — przy ówczesnych warunkach komunikacyjnych, wydawało się chłopcom o setki mil odległe, puszczami nieprzebytemi odgrodzone.
Znalazł się wszakże między niebieskimi mundurkami taki bohater, który twierdził, że przebywał raz z ojcem w blizkości owego dalekiego miasta, a nawet, że słyszał coś o rektorze, który stamtąd przybywa.
To »coś« przedstawiało się groźnie. Bohater utrzymywał, że nowy zwierzchnik słynie z okrucieństwa, że najlepszym uczniom obniża własnowolnie stopnie, że skazanych na areszt zamyka na odwachu policyjnym, i że na użytek jego kancelaryi przetrzebiono wszystkie lasy okoliczne...
Tak stały rzeczy, gdy dnia jednego we wszystkich klasach po kolei zjawił się inspektor, i oznaj-