Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widać!... dalibóg widać!... — obwieszcza i stara się odsunąć jak najdalej od pompy.
Trzeci zwiastował kolegom niespodziankę:
— Nie tylko »siedzi«, ale nawet »mruga!«
W większe jeszcze zdumienie wprawiają wszystkich bracia Polkowscy, bliźnięta, którzy na minutę nie rozłączają się i czynią wszystko we dwójkę.
Obaj przyłożyli równocześnie twarze do rury, i wrzeszczą:
— Tam jest nie jedno oko, ale dwa... wyraźnie dwa!
— Kłamiecie! — gromi ich pierwszy odkrywca cudu.
— Jak mamcię kocham!... jak papcię kocham!...
— Kłamiecie!
Odepchnięto ich. To ten, to ów zagląda w otwór, i stwierdza głośno, że jest tam tylko jedno, jedyne oko.
Przekonani o kłamstwie bliźnięta zostają obici, wodą oblani i wyrzuceni z dziedzińczyka.
Przez kilka dni pompa stała bezczynnie. Nikt nie odważał się pić wody, przepływającej przez trupie oko. Pompowano ją tylko, próbując, czy złowieszczy szczątek ciała ludzkiego nie wypłynie na zewnątrz. Nie wypływał jednak.
I byłoby to trwało Bóg wie jak długo, gdyby nie zjawił się wreszcie człowiek rozsądny i nie wyjaśnił chłopcom zagadki — śmiesznie prostej.
Każdy zaglądający do rury widział... własne