Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Profesor tymczasem, nakładając palto, mówi jeszcze:
— Proszę panów, abyście sprawiali się cicho i przyzwoicie. Nie chciałbym, żeby się inni o mej nieobecności dowiedzieli. Czy mogę liczyć na panów? Możecie mi dać słowo?
— Słowo honoru!... Słowo uczciwości!... Słowo szlacheckie!... — brzmią na wszystkie strony uroczyste, pełne głębokiego przejęcia się, zapewnienia.
Profesor Chabrowski wychodzi na palcach, drzwi za sobą ostrożnie zamykając...
Sprężycki zabiera się natychmiast do czytania. Inni słuchają w skupieniu ducha. Cisza taka, jakiej nie bywa nawet podczas urzędowych przemówień inspektora.
Sprężycki czyta opis »grzybobrania«. Czyta głosem niezbyt silnym, ale z doskonałem zrozumieniem rzeczy. Żaden obraz, ani żadna myśl poety nie giną w jego wyrazistej dykcyi. Świetnego opisu ze szczególnem zajęciem słuchają chłopcy ze wsi. Nikt lepiej od nich nie zna tych przeróżnego kształtu i przeróżnej nazwy grzybów, o których mówi poeta. Czasem który z nich poruszy się niecierpliwie, zaniepokojony jakimś wierszem, jakby chciał powiedzieć:
— Ależ nie tak, nie tak!... U nas, na Mazowszu, ten gatunek nazywa się inaczej.
Uwagę swą jednak zatrzymuje w myśli i słucha dalej, milczenia ogólnego nie przerywając:
Sprężycki zmęczył się — oddaje książkę Ku-