Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Łaje wszystkich i z pochew znany miecz dobywa.
Enej grozi im śmiercią, jeźli dadzą wsparcie,
A choć ranny, nastaje i ściga zażarcie
Twierdząc, że się natychmiast ku miastu wysili.
Pięćkroć wkoło obiegli i znów się wrócili;
Nie o lekkiej nagrody chodzi im nabycie,
Lecz walczą o krew Turna, o śmierć lub o życie.
Wtem traf leśnej oliwy drzewo im nadarzy
Poświęcone Faunowi, czczone od żeglarzy:
Tam nawykli w rozbiciu uszedłszy zatraty
Wieszać bogom Laurentów i dary i szaty.
Bezwzględna ręka Trojan święte drzewo ścina,
By do walk czystszą z przeszkód została równina.
Tam tkwił oszczep Eneja; ten potężna siła
Pomiędzy wstrzymujące korzenie wraziła.
Enej chcąc broń tę wyrwać wszystkich sił natęża,
By, niedognawszy w biegu, sięgnąć włócznią męża.
Wtem Turn: Faunie! zlituj się, woła drżący z trwogi,
I ty, o dobra ziemio! wstrzymaj oszczep srogi.
Jam zawdy bóstwo wasze czcią uwielbiał hojną,
A Enejcy was krwawą zbezcześcili wojną.
Tak rzekł; i nie napróżno wsparcia bogów wzywał:
Bo, gdy Enej broń swoją bez skutku wyrywał,
Gdy nie mógł żadną siłą zwalczyć siły drzewa,
I gdy nastającego czczy zapał rozgrzewa;
Znów boska córa Dauna, kształt Metyska ciała
Wziąwszy, zabiegła bratu i miecz mu oddała.
Gniewna Wenus z takiego Nimfy ośmielenia,
Przyspieszyła i oszczep wyrwała z korzenia.
Męztwem w duchu i bronią skrzepieni widocznie,
Ten ufny w dzielny oręż, ten w ogromną włócznię,
Stanęli; każdy Marsem dyszy rozpalony.