Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zakończyła swe życie samobójczą ręką.
U wrót bój utrzymuje sam Mezap z Atynem;
Zewsząd wróg się naciska gęstym wojska gminem,
Zewsząd las gołych mieczów w strasznej błyska grozie:
Gdy się ty w czczej przestrzeni upędzasz na wozie.
Osłupiał Turn, przerażon takim rzeczy stanem.
Stawa, milczy; wstyd wielki wre w sercu zmięszanem;
Miłość razem z wściekłością, szał się z żalem wzmaga
I pewna swej dzielności dręczy go odwaga.
Gdy pierzchły od umysłu pomieszania chmury,
Z trwogą iskrzące oczy obraca na mury
I z woza wielkie miasto mierzy bacznym wzrokiem:
Już ogień z baszt piętrzystych płynący potokiem
Sięgał niebios, i wieżę szerząc żary trawił,
Wieżę, którą sam z tramów spojonych wystawił,
Opatrzywszy ją w mosty wysokie i koła.
— Giniemy, więc mię siostro nie wstrzymuj, zawoła;
Spieszmy przez los i boga wskazaną nam drogą.
Chcę się spotkać z Enejem, chcę śmierć ponieść srogą.
Ujrzysz, że się z mą sławą, siostro, nie pominę:
Tej mi dozwól wściekłości; gdy ją wywrę, zginę.
Rzekł, i sunął z rydwana w pole rączym skokiem.
Porzuca tęskną siostrę, biegnie wrogów tłokiem
I, spiesząc przez las mieczów, w biegu roty wali.
Jak gdy wiatr, lub wiek późny, lub potęga fali
Ztrąci z gór głaz ogromny; z wielkim trzaskiem pada,
Rwąc z sobą drzewa, ludzi i bydlęce stada:
Tak Turn ku murom miasta przez gmin trwożny kroczy,
Gdzie brzmi od strzał powietrze, gdzie krew ziemię broczy.
Wtem ręką znak wydaje i tak głos natęża:
Zaniechajcie Latyny z Rutulmi oręża,
Los tej bitwy jest moim; mnie przystoi z prawa
I spełnienie przymierza i ta walka krwawa.