Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bierz wzór ze mnie młodzieńcze i trudów i cnoty,
Inni wskażą wzór szczęścia. Strzegłem cię dopóty,
I dziś jeszcze w zwycięzkie powiodę turnieje.
Lecz gdy z wiekiem dojrzalszym umysł twój dojrzeje,
Pomnij, byś zawdy chodził wielkich przodków torem,
Za twym ojcem Enejem, za wujem Hektorem.
To rzekłszy, rzuca bramy męztwem znakomitem
Wywyższon, wstrząsa w rękach potężnym dzirytem.
Tuż w gęstym szyku Antej z Menestem pospiesza,
Wylewa się z obozu cała zbrojnych rzesza;
Cała przestrzeń pól kurzem miesza się pokryta,
Pod licznemi stopami jęczy ziemia zbita.
Ujrzał Turn z Auzonami pochód przeciwnika,
I dreszcz srogi z bojaźni kości ich przenika.
Pierwsza z Latynów ruchu Juturna dociekła,
A słysząc szczęk orężów, z bojaźni uciekła.
Enej leci, szyk gęsty w rączym wiodąc kroku.
Jak burza z przerwanego gdy spadnie obłoku
I z morza na wstrząśniętą wyleje się ziemię;
Drży przezorne rolników na ten widok plemię,
Że zniszczy drzewa, role, powywraca brogi;
Leci przed nią wiatr, niosąc dźwięk ku brzegom srogi:
Tak Enej wiedzie roty na nieprzyjacielu
Ci, skupiwszy się wszyscy, szyki swe ścisnęli.
Wtem Tymbrej poważnego Ozyra pokona;
Menest zgładza Archeta, Achat Epulona.
Gyas ściele Ufensa. Padł za tym niezwłocznie
Wieszcz Tolumn, co na wrogów pierwszą cisnął włócznię.
Krzyk się wznosi do niebios. Rutulczyki zbite
Tył podali przez pola kurzawą okryte.
Enej spierzchłych zabijać nie chce własną dłonią,
Ani na tych nastaje, co się jeszcze bronią;
Lecz śledząc miejsca, które kurzawa pokrywa,