Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Partena z silnym Orsem dzielny Rapo zmiata;
Mezap Klona z Eryktem, Likaona plemię:
Tego dziki koń z sobą obalił na ziemię,
Ów zginął walcząc pieszo. Agis mu zachodził,
Lecz Waler, od swych przodków co się nie odrodził,
Zabił go; Sal Atrona, a Neokles Sala,
Mocny w pociskach, w strzałach zawodzących zdala.
Już Mars bojem okropnym i krwią rozsrożony
I w boleściach i zgonach zrównał obie strony;
Już śmierć tak zwyciężonych, jak zwycięzców miota:
Obcą jest tym i tamtym ucieczki sromota.
Bacząc trudy wzajemne i zapał ich srogi,
Zlitowały się w domu jowiszowym bogi;
Tam Wenery, a ówdzie wzrok Junony pada;
Szaleje wśród zastępów Tyzyfone blada.
Wtem Mezent, ruch straszliwy dając swojej dzidzie
Z burzliwością niezwykłą w obóz Trojan idzie.
Jak Orion, gdy spieszy przez nerejskie brody
Dzierżąc świetne swe barki nad morskiemi wody;
Jak z gór jesion z gałęźmi wynosząc letniemi
Kryje głowę w obłokach, a stąpa po ziemi:
Tak Mezent z wielką bronią wydaje się oku.
Spieszy Enej ku niemu dojrzawszy go w tłoku.
Stawa Mezent, najlżejsza nie chwieje nim trwoga,
W miejscu znakomitego oczekuje wroga.
A do ciśnięcia włóczni mierząc przestwór drogi:
Wy oręże i ręce zastąpcie mi, bogi!
Łup z ciała napastnika święcę, Lauzie, tobie,
Zdartą zbroją z Eneja twe ramię ozdobię.
Rzekł, i grzmiącą broń cisnął: od tarczy odbita
Przeszywa Antorowi i bok i jelita.
Ten, towarzysz Alcyda, w swym z Argów pochodzie
Zamieszkał przy Ewandrze, w palantejskim grodzie.