Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wolnoć obłok za ludzką podstawić istotę
I naw wszystkich na nimfy przeistoczyć flotę?
We mnie wsparcie Rutulów jest dziełem zbrodniczem!
Coż ztąd, że odszedł Enej, że nie wie o niczem?
Masz Pat; masz Idalią i Cyterę górną;
Pocóż w żądzy miast bitnych jesteś tak uporną?
Przez nas-li Frygów losom ma być cios zadany.
Czy przez tego co wzburzył Greków na Trojany,
Europę z Azyą do wojny zapalił
I miłosną kradzieżą przymierza obalił?
Zdobyłże pod mą wodzą cudzołożnik Spartę?
Dałam-li broń, czy wojny podżegłam zażarte?
Wtedy było nieść swoim troskiwe zarady;
Dziś próżne wszczynasz skargi i niewczesne zwady.
Tak mówiła Junona; a wszyscy niebianie
Szemrając, różne o tem wynurzali zdanie:
Jak gdy się pierwszy powiew wśród lasu nadarzy,
Szum powstaje wiatr zgubny wróżąc dla żeglarzy.
Wtem Jowisz wszechmogący, który światem włada,
Począł, i pałac bogów milczenie osiada;
Milczy ziemia strwożona, powietrzne przestworza,
Przestały wiać Zefiry, zaniemiały morza.
Słuchajcie mię! a razem wszystkie moje słowa
Niech z was każdy głęboko w uwadze zachowa.
Gdy Latynom z Peukrami wzbronne jest przymierze
I gdy wasza niezgoda końca dziś nie bierze;
Jakiejkolwiek kto w losach zapragnie odmiany,
Ja w równi ważyć będę Rutulów z Trojany.
Czy na szkodę Italców opuszczą obozy,
Czy błąd Trojan zaślepi lub wyroczne grozy;
Nie ochraniam Rutulów: za losów narzędzie
Staną dzieła każdemu. Wszystkich władzcą będzie
Jowisz; wezmą swą drogę odwieczne wyroki.