Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nędzny! nie wie że w mieście jest król Rutulczyków
I że go zawarł z gniewem pośród własnych szyków,
Jak wśród bydła tygrysa, co krwi żądzą pala.
Wtem wypadł płomień z oczu, broń srodze zagrzmiała,
Błysła tarcz, z głowy kity zatrzęsły się krwawe,
Poznają ogrom członków i zmierzłą postawę;
Trwoga Trojan ogarnia. Wnet Pandar wylata
I woła gniewem zdjęty za śmierć swego brata:
Nie jesteś pośród teści Amaty mieszkania,
Ni Turna mur ojczystej Ardei zasłania.
Obóz to nieprzyjaciół; nie masz ztąd zbawienia.
Na to Turn, gniewu swego tłumiąc uniesienia:
Więc pocznij; walcz, gdy zdołasz, z uśmiechem odpowie,
I żeś znalazł Achila, donieś Priamowi.
Rzekł, a wtem Pandar włócznię, którą nasrożyły
Sęki i ostra kora, z całej rzucił siły.
Wiatry ranę przyjęły, bo Junony ramię
Cios odwraca; tkwi włócznia utopiona w bramie.
Ty nie ujdziesz, Turn krzyknął, okrutnego losu,
Bo jestem panem siły, oręża i ciosu.
Rzekł, wzniósł się w górę z mieczem i okrutnym razem
Czoło, skroń, miękkie lica rozcina żelazem.
Pada z szczękiem ogromne ciała jego brzemię,
Krwawą broń i mdłe członki rozciąga na ziemię;
Kona, a części głowy na pół rozdzielone
Obwisły z obu ramion w tę i w ową stronę.
Uciekają rażeni popłochem Trojanie.
I gdyby wtedy Turna zajęło staranie
Wyprzeć bramy i wpuścić ziomków swych do grodu,
Byłby to dzień ostatni i wojny i rodu.
Lecz go wściekłość i żądza krwawych mordów chciwa
Na widok nieprzyjaciół do boju porywa.
Wnet Falarys i Gyges polega zabity;