Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pływa kita czerwona po złotym szyszaku.
Młodzieńcy! kto się za mną pierwszy z wrogiem zetrze?
Rzekł i wszczął bitwę, pocisk rzuciwszy w powietrze,
I z niezwykłą śmiałością natarł na obozy.
Idą w ślad towarzysze, wśród wrzasku i grozy.
Gnuśność Trojan powszechne wzbudza podziwienie:
Nie bronią się, ni w równe wychodzą przestrzenie,
Lecz się tają w obozach. Więc gniewem wzburzony
Puszcza się i przystępu z każdej szuka strony.
Jak wilk gdy stado owiec zwietrzy w nocnej porze,
Znosząc słoty i wiatry zgrzyta przy oborze;
Beczą pod piersią matek bezpieczne jagnięta;
Złość w nim na nieobecnych srożeje zacięta,
Głód długo zwyciężany straszne sprawia męki
I z krwi zwierząt oddawna obeschłe paszczęki:
Tak widząc mur i obóz, serce Rutulczyka
Wre gniewem, a ból srogi kości mu przenika.
Jak przystąpić do twierdy, przez jaką sprężynę
Trojan wałem zamkniętych wywabić w równinę?
Więc na flotę uderza, co wodą broniona
I wałem, do obozu stała przytajona.
Ognia! woła na rzeszę swych ziomków radosną
I sam zbroi swe ramię gorejącą sosną.
Lecą; Turna obecność zapał w nich podwaja,
Wnet się w czarne pochodnie cała młódź uzbraja;
Z smolnej strawy ogniste buchają potoki,
A Wulkan dym z popiołem ciska pod obłoki.
Jakiż więc bóg od Trojan zwrócił pożar srogi?
Kto od naw tak gwałtowne odepchnął pożogi?
Niech nas wasza, o Muzy! oświeci w tem sprawa:
Bo dawna wieść tych zdarzeń, nieśmiertelna sława.
Gdy Enej pierwsze ciosał na Idzie okręty
Sposobiąc się żeglować przez morskie odmęty,