Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Księga IX.

Gdy te sprawy odległe zaprzątają strony,
Spieszy z niebios posłana Irys od Junony
Do odważnego Turna, który z nadarzenia
W gaju przodka Pilumna używał wytchnienia.
Więc do niego tak rzecze usty różanemi:
Czego ci przejętemu żądzami silnemi
Żadne bóstwa nie śmiały przyrzec na twe modły,
To w rączym biegu czasy same ci przywiodły.
Enej rzuciwszy miasto, towarzysze, nawy,
W gród stoliczny Ewandra poszedł bez obawy.
Do ostatnich Korytu przedarł się on szlaków,
Gdzie Libijce uzbraja i tłuszcze wieśniaków.
Czegóż wątpisz?... nuż jazdę, nuż wyprowadź wozy
I bez zwłoki strwożone napadnij obozy.
Rzekła, i równem skrzydłem lot ku niebu wzięła,
A w locie wielkim łukiem obłoki przecięła.
Poznał młodzian; wzniósł ręce ku niebios budowie,
W takiej ulatującą ścigając osnowie: