Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ich odzież z ostrowidza, sajdak groźny bronią
Z bark im spada, w tej chwili za odyńcem gonią.
Żadnej z sióstr twoich, Enej w tej odpowie treści
Nie zeszliśmy, o żadnej nie wzięliśmy wieści.
Pani! jakże cię nazwać? zbyt mię pewnym czyni
Głos i postać nadludzka, że jesteś bogini.
Czyś ty nimfa, czy bratem twoim Febus boski,
Ktośtykolwiek, witaj nam i zmniejsz nasze troski;
Racz nauczyć gdzie błądzim, bo nie wiemy cale
Między jakich nas ludzi zapędziły fale.
Hojne za to ofiary z dłonić naszej padną.
Niegodnam czci, odrzecze, przez ofiarę żadną;
Tyrskich dziewic jest zwyczaj, przewieszać kołczany,
I nogi szkarłatnemi ozuwać lystciany.
Widzisz gród Agenora, Tyryjców dzierżawy,
W granicach są Libowie, lud w zapasach krwawy.
Możnem władztwem w tem mieście panuje Dydona.
Tu z Tyru przed swym bratem schroniła się ona.
Długobym się w opisach przygód jej rozwiodła,
Lecz zasięgnąć wypada od samego źródła.
Najbogatszy z nią ziomek w ślubne połączenie
Wszedł Sychej i był od niej kochany szalenie.
Temu ojciec Dydonę czystą dał dziewicą;
Lecz gdy brat jej fenicką zawładnął stolicą,
Pigmalion zbrodniami głośny najsroższemi,
Śmiertelne się niesnaski wszczęły między niemi
Ten, gdy go ślepym w zbrodniach żądza bogactw czyni,
Niebacznego Sycheja zabija w świątyni;
A ukrywszy rzecz, w słowa kłamliwie zmyślone,
Łudził próżną nadzieją kochającą żonę.
Wtem mąż niepogrzebany we śnie przed nią stawa;
Jawi się w dziwny sposób twarz blada i krwawa,
Odkrywa miejsca mordu i śmiertelne rany