Strona:PL Wergilego Eneida.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszak lud nasz z woli bogów w ziemi waszej staje;
Zkąd wyszedł wielki Dardan, w te powraca kraje.
Oto wieszczb Apollina siła nas przywiodła
Do Tybru i świętego wód Numiku źródła.
Wreszcie niedoniszczoue przez Troi pożary,
Szczupłe z blasku przeszłego składać Enej dary.
Wznosił Anchiz w ofiarach ten puhar bogaty,
W te Priam, gdy lud sądził, przybierał się szaty:
To jego berło, mitra i ten ubiór cały,
Który ręce Trojanek z wielką pracą tkały.
Na ten głos Iliona bacznemi oczyma
W jedno miejsce król Latyn wzrok utkwiony trzyma;
Ani berło Priama, lub puhar bogaty,
Ni barwione purpurą wzruszają go szaty,
Lecz ślub córki. Więc w namysł pogrążon głęboki
Myślą Fauna dawnego roztrząsa wyroki:
Tegoż-li bogi zięcia z obcych stron prowadzą,
Co rząd państwa z nim równą ogarnąć ma władzą?
Z niego-li świetna w cnoty rodzina powstanie,
Która ugnie świat cały pod swe panowanie?
Niech niebo z mojem dziełem wolę swą poświęci,
Rzekł wesół, Trojańczyku! spełnią się twe chęci.
Nie gardzę waszych darów; pod rządy moimi
Troi waszej bogactwa znajdziecie w tej ziemi.
Niechaj tylko sam Enej (jeźli pragnie szczerze
Przez gościnności ze mną złączyć się przymierze)
Przybędzie i przyjaznej twarzy się nie lęka;
Dosyć, gdy króla rękę ściśnie moja ręka.
Wy przeto te zanieście słowa Enejowi:
Mam córkę, którą w wieczne związki rodakowi
Wróżby i liczne z niebios zsyłane zjawiska
Z ojczystego mi wydać wzbraniają siedliska,
Twierdząc, że z obcych krain zięć się dla mnie zjawi,