Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwilę, póki nie zbiorę myśli... Co tu robić? Co robić?.. Boże! Chciałbym, żeby Maydig był ze mną. — Wiem! — zawołał nagle. — I na miłość boską, niech mi przyjdzie coś na myśl natychmiast.
Stał wciąż na czworakach, walcząc z wiatrem i skrupulatnie szukając jakiejś rady.
— Ach! — zawołał. — Niech nic się nie dzieje, póki nie przyjdzie mi coś do głowy i póki nie powiem: — „Już!“ — Boże! czemu nie pomyślałem o tem wcześniej!
Natężał swój mały głosik pośród zawiei, krzycząc głośniej i głośniej, usiłując napróżno usłyszeć siebie samego.
— A teraz, uważaj! słuchaj, co teraz powiem! Przedewszystkiem, kiedy powiem wszystko, co mam do powiedzenia, zabierz mi tę czarodziejską siłę, daj mi chcieć akurat tyle, ile chcą inni ludzie, i niech ustaną te wszystkie niebezpieczne cuda. Nie podobają mi się. Lepiej niech ich nie robię. To, po pierwsze. A po drugie — chcę się znaleźć przed czasem, nim się te cuda zaczęły; niech wszystko będzie tak, jak było, nim ta przeklęta lampa przewróciła się do góry nogami. To będzie wielka robota, ale już ostatnia. Zrobione? I więcej bez cudów! Wszystko tak, jak było! A ja niech się znajdę „Pod długim smokiem“, nimem jeszcze wypił swój półkwaterek. Tak! To wszystko!
Tknął palcem w ziemię, zamknął oczy i powiedział:
— Już!
Zrobiła się wielka cisza... Poczuł, że stoi wyprostowany...
— Tak pan sądzi? — powiedział jakiś głos.
Otworzył oczy. Był w barze „Pod długim smokiem“, dyskutując o cudach z Toddym Beamish. Miał uczucie, że zapomniał czegoś wielkiego, co