Strona:PL Wells - Człowiek niewidzialny.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Człowiek Niewidzialny zatrzymał się i zamyślił. Kemp wyjrzał niespokojnie przez okno.
— To bardzo interesujące — rzekł — mów dalej.


ROZDZIAŁ XXII.
W wielkim składzie towarów.

Tak więc ubiegłego stycznia, jednocześnie z rozpoczęciem się mrozów i zamieci śnieżnych, — znużony, zziębnięty, zbolały, niewymownie przygnębiony, a w dodatku zaledwie do połowy przekonany o mojej niewidzialności, rozpocząłem to nowe życie, na jakie jestem obecnie skazany. Wydanie sekretu uczyniłoby ze mnie jedynie widowisko i osobliwość. Mimo to miałem już zamiar zaczepić jakiegoś przechodnia i zdać się na jego łaskę lub niełaskę. Ale wiedziałem dobrze, jakie przerażenie i jak brutalne okrucieństwo wywołałaby moja zaczepka. Na ulicy nie byłem zdolny do uplanowania czegokolwiek. Jedynym moim celem było w danej chwili zdobyć schronienie przed śniegiem, okryć się i ogrzać, a wtedy mógłbym się zabrać do utworzenia jakiego planu. Ale nawet dla mnie, Człowieka Niewidzialnego, szeregi domów londyńskich stały szczelnie zamknięte, zaryglowane, niedostępne.
Z tego jedynie zdawałem sobie sprawę jasno, że jestem narażony na głód i nędzę oraz na dolegliwości śnieżycy i nocy. Naraz wpadłem na przepyszny pomysł. Zwróciłem się w jedną z ulic, wiodącą z Gower Street ku Tottenham Court Road, gdzie