Strona:PL Wassermann Jakób - Ewa.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

styny. Wprawdzie Stefan wystąpił z propozycją dalszych jeszcze imion, jak n. p. Honoraty, Frydegundy, Reinildy, Roswity, Porcjunkuli, Symforozy, Sigoliny i Amalbergi.
Letycja roześmiana do łez pokazała gestem brzydką mamkę i rzekła:
— Oto masz Eleuterję! Tak pięknie nie brzmi chyba żadne imię. Ja poprzestanę na Żorżecie i Krystynie. Teraz już uznała Krystynę za ulubienicę swoją.
Wyglądała tak pięknie w łożu swem, że ludzie przychodzili podziwiać, ale nudziły ją te wizyty prostaków. Czasem grała w szachy z Esmeralda, zasypywana przez nią pytaniami. W czasie rozwiązania, dziewczyna leżała na galerji, w sianie półszalonego fantazjowania na lemat groźnego faktu. Odczuła to Letycja i powiedziała:
— Odejdźże, odejdź! Dziś cię znosić nie mogę.
Uznała, że posiada miłość Boga, błogosławieństwo
aniołów, jest przeznaczona do rzeczy niezwykłych i zakochała się w sobie radośnie, oraz z wdzięcznością za to, czem jest.
Mając teraz dwie córki prawdziwe i żywe, które można było ubierać, żywić, kąpać i wogóle robić z niemi co dusza zapragnie, jęła teraz Letycja wyczekiwać na pierwsze objawy zbudzenia się w nich tajemnej treści duchowej.
Tymczasem zaś leżała śliczna, wesoła i rozmarzona.
Stefan i stary Gunderam stanęli w szrankach. Szło o Eskurial.
— Twój cyrograf, — szydził starzec — nic nie wart! Dwie dziewczęta, to nie chłopiec. Masowa dostawa niema tu znaczenia. Dwie kury nie stanowią jednego koguta.