Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bynajmniéj luba Izabello, — odpowiedziała ona; — rozważ, twój ojciec był wprawdzie obecnym w nieszczęśliwym sporze, ale nigdy nie wierzono, że on śmiertelny cios wymierzył. Oprócz tego, w dawniejszych czasach, między rozmaitemi klasami związki małżeńskie nie były wcale szczególnością. Ręka córki lub siostry, była po większéj części zakładem pojednania. Śmiejesz się, żem tak biegła w romansach; ale gdyby twoja historya była opisaną jak tylu mniéj udręczonych i mniéj godnych bohatyrek, zaręczam cię, że każdy rozsądny czytelnik, właśnie dla przeszkód, jakie niepokonanemi być mienisz, przeznaczyłby cię na damę i miłość dla Ernseliffa.
— Lecz nie żyjemy w świecie romansowym, ale w smutnym stanie obecności: tam o to stoi zamek Elisław.
— Tam stoi sir Fryderyk Langléj przede drzwiami, aby damy zsadzić z koni. Wołałabym ropuchy dotknąć się. Lecz oszukam go, niech raczéj stary parobek będzie moim paziem.
To mówiąc, swawolnica tknęła konia ostrogą, i cwałem pędziła koło sir Fryderyka, wyciągającego ręce dla schwytania cugli jéj konia, i nisko mu się ukłoniwszy, skoczyła w objęcie parobka. Izabella rada by była toż samo uczynić, gdyby bojaźń jéj nie wstrzymała; ojciec bowiem stał blisko. Zły humor zasępiał jego twarz, w któréj się przebijały zapalczywe namiętności, a tak zmuszona była przyjąć przykre usługi nienawistnego kochanka.