Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jąc tę dziewicę, nie otrzymasz ani dziedzictwa Elisław, ani posiadłości Manlej, ani Polwertonu, ani najmniejszego kawałka ziemi, jeżeli dopełnisz tego bez mego zezwolenia, czego ode mnie nigdy nie uzyskasz. Upadnij na kolana i podziękuj Bogu, żeś doznał przeszkody w zamierzoném przez ciebie małżeństwie, gdyż ta któréj gwałt chciałeś zadać, jakkolwiek pełna wdzięku i przymiotów duszy, nie ma tak upragnionego przez ciebie posagu.
Potém zwróciwszy się do Elisława, mówił dalej:
— A ty podły niewdzięczniku, czemże się teraz wykręcisz ze swego nędznego położenia, ty któryś chciał własną córkę sprzedać dla wydobycia się z niebezpieczeństwa, który byłbyś ją zabił w czasie głodu i pożarł dla utrzymania swego podłego życia. Tak, ukrywaj twarz, a jakkolwiek wielkim jesteś nędznikiem, nie możesz bez zarumienienia patrzyć na tego, którego ciało okułeś w kajdany, którego rękę pociągnąłeś do zabójstwa, którego duszę na najokrutniejsze skazałeś męki. Jeszcze raz ocala cię cnota téj, która zwie cię swoim ojcem. Precz ztąd! niechaj przebaczenie i dobrodziejstwa, jakiemi cię obdarzam, ciężą na twojéj głowie, jak żarzące węgle, dopóki się mózg twój jak mój nie strawi i nie spopieli.
Elisław opuścił kaplicę z niemą rozpaczą.
— Idź za nim Hubercie Rateliff, — mówił daléj Karzeł. — Powiedz ma co względem niego postanowiłem, a ucieszy się, że żyjąc nie braknie mu złota, które całe jego szczęście stanowi.
— Nic Tego wszystkiego nie pojmuję, — odezwał się Fryderyk spoglądając z nienawiścią na Karła, ani też moi towarzysze zebrani tutaj w sprawie króla Jakóba. W każdym razie, czyś ty Edward Manlej, który, jak