Strona:PL Walter Scott - Czarny karzeł.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

budki zarówno mi są nieznajome, i że jedynie pośrednictwu tego pana winnam moje uwolnienie.
— Któż więc tego mógł się dopuścić i w jakim zamiarze? — pytał daléj Mareschall, — nieznałaśże miejsca, do którego cię prowadzono? Ernseliffie gdzieżeś znalazł Izabelę?
Ale nim odpowiedź na jedno z tych pytań nastąpić mogła, nadjechał Elisław, i wsuwając swój miecz do pochwy, raptem przerwał rozmowę.
— Panie Ernseliff, — rzekł z niechęcią, — jakkolwiek cieszę się z powrotu mojéj córki, ale wtenczas dopiero będę ci mógł wdzięczność moją okazać, jak się dowiem dokładnie wszystkich szczegółów i powodów dopełnionego na nią powodu. A teraz składam ci tylko podziękowanie, że moje dzieci wróciłeś strapionemu ojcu.
Na ukłon pełen dumy złożony sobie, Ernseliff z równą odkłonił się dumą. Elisław potém powrócił ze swoją córką tą samą drogą ku zamkowi, i zdawał się tak zatapiać w rozmowie z nią, że reszta towarzystwa uznała za właściwe jechać od nich w pewnem oddaleniu. Ernseliff dotknięty takiem obejściem, żegnając się z resztą szlachty, towarzystwo Elisława składającéj, odezwał się głośno:
— W mojém postępowaniu nie ma wprawdzie nic, coby mnie w podejrzenie podać mogło, ale widzę, że pan Vere zdaje się mniemać, żem do gwałtownego porwania wpływał. — Upraszam was przeto panowie, przyjąć niniejszem moje oświadczenie, że to hańbiące obwinienie zupełnie jest bezzasadne, i że chociaż rozdzierającém sercem uczuciom ojca w takich chwilach pobłażać mi wypada, to jednak gdyby ktoś, — mówił daléj, rzucając bystre spojrzenie na sir Fryderyka Langlej, — powątpiewał o rzetelności mego i panny Izabeli zeznania i świadectwa przyjaciół, mieniąc go być niedostateczném na moją