się odzywać językach, chociaż już wtedy uprawiać zaczął obok łacińskiej poezji „nową słowiańską“, recens slavica (Eleg. I 6, 26), chociaż zapewne około r. 1569, kiedy przenosił się z dworu w zacisze wiejskie, postanowił odtąd w rodzimym odzywać się języku (Eleg. III 13, 1):
Musa, relinquamus ripas Anienis amoenas.
In sua me pridem Carpatus antra vocat
Sarmatiamque iubet patriis ornare Camoenis —[1]
to jednak jeszcze w r. 1583 czcił Batorego i Zamoyskiego utworami łacińskiemi. Odmiennie od Ronsarda, co prawie zupełny wziął rozbrat z łacińską Muzą, pozostał Kochanowski przez życie całe przy dwóch językach, któremi naprzemian przemawiał do współczesnych. Często, jak wiadomo, wyśpiewywał te same osnowy, czyto we fraszkach i epigramatach, czy też w obszerniejszych utworach, i po łacinie i po polsku, „słowieńskim rymem“. Wypływała ta dwujęzyczność z rozmaitych powodów. Czar języka łacińskiego trwał zarówno nad Kochanowskim, jak i nad społeczeństwem. Niejednemu jeszcze w końcu szesnastego wieku zdawało się, że dźwięki łacińskie są jednak dostojniejsze, odpowiedniejsze dla składania hołdów znakomitym osobistościom, że wymowniej wyrażą myśl poety, niż „przytrudna“ mowa ojczysta. A nadto nie było i to bez znaczenia, że po Jagiellonach obcy książęta zasiadali z kolei na polskim tronie — Henryk Walezy, Batory, Wazowie. Bo jeżeli z dworu i dworów płynęły natchnienia, to zdawało się przystojnem ubierać je w dworną i dworską szatę łacińskiej mowy. Król Batory rozmawiał po łacinie i na przemowy polskie odpowiadał w łacińskim języku[2]. Toteż widzimy, że poezja łacińska jeszcze na
- ↑ Musa, relinquamus ripas Anienis amoenas... (łac.) — przekład prozą: Muzo, opuśćmy piękne brzegi Ania. Wzywają mnie od dawna Karpaty do swych grot i rozkazują Sarmatię upiększyć Poezją (Muzą) ojczystą.
Anio — dopływ Tybru. - ↑ Por. Caligarii epistulae, wyd. Boratyński, str. 256, 3 i n., 386. Powodowski w Contiones aliquae piae et eruditae z r. 1578 (Poznań)