Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sza od ciebie a już przeszłego roku na zarobek chodziła. Wstydź się być taką niedołęgą.
Sewerka nic nie odpowiedziała, ale miała łzy w oczach. Nikt nie nazwał jej nigdy niedołęgą. Zbliżyła się do Jagusi, która z całych sił uderzała w zagon motyką.
— Daj mi to — szepnęła.
— Eee! co tam panience! Ja sama ukopię.
— Daj mi, proszę — powtórzyła Sewerka.
— Daj jej — powtórzyła pani Sławska — niech sprobuje.
— Panienka nie potrafi.
— Otóż potrafię — zawołała już teraz rezolutnie Sewerka. — Nie chcę być niedołęgą.
Wzięła motykę. Była ciężka, ale tego pokazać nie chciała. Dotąd nigdy jej nie przeszło przez głowę porównywać siebie z bosą, wiejską dziewczyną, teraz nie chciała jej się dać w czemkolwiek prześcignąć. Podniosła w górę motykę z wysiłkiem, obydwoma rękami i zapuściła ją w kartoflaną grzędę. Rzeczywiście, zagłębiła się w ziemi jak nóż w maśle. I przypomnała sobie zaraz porównanie Jagusi.
Chciała wygrzebać kartofle, ale nie wiedziała, jak się do tego wziąć w rękawiczkach. Jagusia zrozumiała trudność i zaczęła wybierać kartofle leżące na wierzchu. Potem wyrwała krzak, otrząsnęła go z ziemi i nasypała kartofli do opałki. Podzieliły się w ten sposób robotą; Sewerka motyką poruszała ziemię, Ja-