Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu pokój, widzę, że jesteś szczerą i mam nadzieję, że porozumiemy się z sobą łatwo.
Uściskała Sewerkę serdecznie.
— Cóż, masz mi coś do powiedzenia, widzę to po twoich oczkach — rzekła po chwili.
— Czy Anielka tak ciągle płacze? — spytała Sewerka.
Wyrazista twarz nauczycielki zasmuciła się.
— Ciągle nie — odparła, ale widok każdej nowej osoby przypomina jej poniesioną stratę. Należy z nią postępować z wielką delikatnością, bo ona jest bardzo biedna i po tyfusie przyjść jeszcze do siebie nie może. Byle co ją drażni. Ażeby się uspokoiła, potrzeba ją kochać, otaczać troskliwością.
— Ja ją kocham! — zawołała z wylaniem dziewczynka — ja będę się nią opiekowała.
— Wiem, że tak chcesz — odparła panna Julia — Widzę to po twoich oczach. Masz dobrą matkę, która cię uczy miłości bliźniego, ale w takich rzeczach nie dosyć chcieć, trzeba umieć.