— Nic nie robisz, Sewerko? — zapytała zdziwiona.
— Cóż mam robić — odparła ze smutną minką.
— Co! ależ pełno rzeczy. Możesz grać, zapomnisz zupełnie tego, coś umiała.
— Mamo, przecież to jeszcze wakacye.
— Wakacye powinny być odpoczynkiem po pracy, nie próżnowaniem i nudą, a ty przecież nie pracowałaś jeszcze nigdy naprawdę.
— Proszę mamy, ja grać bez nauczycielki nie potrafię.
— Potrafiłabyś, gdybyś miała ochotę. Ale jeśli nie chcesz grać, możesz wziąć jaką robotę. Zaczęłam ci właśnie szydełkiem włóczkowy kaftanik dla siostrzyczki Małgosi.
Sewerka skrzywiła się.
— Kiedy to takie nudne...
— Czy przyjemniej patrzeć na strumienie deszczu — zaśmiała się pani Sławska. — No, to weź książkę, Atlantę, której się tak ucieszyłaś, leży na stole, nie przeczytałaś jej jeszcze. Wieczory Rodzinne także nie rozcięte.
Sewerka wzięła niedbale Atlantę i zaczęła czytać, ale co chwila podnosiła główkę, ziewała ukradkiem, zaglądała do dalszych kart, przypatrywała się obrazkom, jak to się czynić zwykło, kiedy się nie chce czytać.
Pani Sławska tymczasem napisała jakiś list, a skończywszy go, spojrzała na córkę.
Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Sewerka.djvu/19
Wygląd
Ta strona została skorygowana.