Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

możesz prowadzić porządnego życia dopóki się nie ożenisz? Wiesz przecież iż nie jestem Katonem; po ślubie rób sobie co ci się podoba, zastawiaj sidła na ładne twarzyczki. Ale teraz nie dawaj powodu plotkom towarzyskim. Ożenienie to, w dzisiejszych warunkach, to kwestja ważna bardzo; od tego nawet czynią zależnem zatwierdzenie majoratu.
— O! co do księżniczki Stefanji, z tej strony nie lękam się niczego — rzekł Wilhelm z dumą właściwą zdobywcom serc.
Hrabia spojrzał na niego z pod oka, a w spojrzeniu tem był odcień zazdrości i pogardy. W grze życia był on dużo mocniejszym od syna; ród jego karłowaciał. Widział to, bo nie zaślepiała go wcale miłość ojcowska, i miłość ta nie przeszkadzała mu zazdrościć synowi wszystkich sposobów użycia, które jemu starość wytrąciła z ręki. Uznał więc za stosowne dodać.
— Zdaje się, iż nie potrzebuję ci zalecać, byś o tem spotkaniu nie wspominał przed Amelją.
— Ah! — zawołał młody człowiek z niechęcią, — za kogoż mnie ojciec bierze?
— Wiem jak lubisz sprzeciwiać się siostrze, często nie przebierając w środkach.
Te ostatnie słowa zmięszały nieco Wilhelma. Chciał wyczytać na twarzy ojca do czego on zmierzał; ale swoim zwyczajem hrabia mówiąc nie pa-