Strona:PL Waleria Marrené-Kazimierz Brodziński-studyum.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tem sierocem wpółdzikiem dzieciństwie, nabył on usposobienia do melancholii, do łagodnego smutku, które towarzyszyło mu przez dni niedoli jak powodzenia, aż do śmierci. Tutaj może także szukać należy, powodu nieśmiałości, niewiary w siebie, stanowiący rys sympatyczny ale szkodliwy razem, dla właściwego rozwoju indywidualności i talentu.
Zupełne zaniedbanie jakiego doznawał w pierwszem dzieciństwie, miało dla przyszłego poety tę dodatnią stronę, iż uwolniło go od wielu konwencyonalnych pojęć, narzuconych nieraz pierwiastkowem wychowaniem, które częstokroć stają się drugą naturą i opanowują umysł wszechwładnie, wciskając go gwałtem w kolej już wyrobioną.
Lata dziecinne wpłynęły także silnie na rozwinięcie poczucia natury którem odznaczał się zawsze. Błąkając się swobodnie po polach i górach, otaczających Lipnicę Murowaną, rozmiłował się w naturze. We wspomnieniach z lat młodości, opisuje tak malowniczo, z takim poczuciem barw i tonów właściwych, krajobrazy jakie miał przed oczyma, iż można łatwo zrozumieć że tu leży geneza późniejszych jego sielanek, oraz dlaczego tak ukochał ten rodzaj, ku któremu skłaniało go, nie tylko łagodne i tęskne usposobienie, ale i pierwsze wrażenia.
Natura była prawdziwą matką Brodzińskiego, a pola, łąki, góry i rozłogi, zastępowały mu dom rodzicielski.
Uciekał tam od domowego piekła i od piekielnej szkoły którą opisał w przerażający sposób. Tu tylko znajdował spokój, swobodę i ukojenie. Tu upływały jego jedyne chwile radości, tutaj marzył i rozmyślał. Oprócz tego tutaj zabierał znajomości z ludem, a jako sam ubogi i uciśniony, znalazł braterstwo prawdziwe w tych, którzy nie widzieli w nim istoty odrębnej natury, panicza, ale nieszczęśliwe dziecko, potrzebujące pomocy.
Brodziński opisuje, jak wiele winien wiejskim kobietom które dozorowały go w chorobie, przynosiły łakocie na jakie ich stać było, a o starej piastunce Róży, co pomimo dokuczań macochy, rozstać się z nim i braćmi jego nie chciała, gdyż przyrzekła to ich umierającej matce, wspomina z synowską czcią i rozrzewnieniem.
Młody Kazimierz wraz z braćmi dzielił wszystkie zabawy wiejskich dzieci, razem z nimi dosiadał koni, jeździł za broną, lub z pastuszkami rozpalał ognisko a piekąc kartofle, słuchaklechd i baśni, jakie przy nim opowiadano.
Stary gumienny wojak, bywalec, u którego w zimie znajdował przytułek, w czasie długich wieczorów, przyczynił się także