Strona:PL Wacława Potockiego Moralia T3.djvu/612

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Za wielką cześć poczytąm[1] swojej to fortuny,
Lecz żebym nie był liczon między importuny,
Nie zabawię. Gospodarz na mą oracyą:
„Proszę siedzieć“. Nic więcej. Ażci cię zabiją!
Pomyśliwszy, usiędę, Na wąpiu mi ckliwo,
Aż chłopiec w guńce stawia na stół z kuflem piwo.
Powiedąm[2] mu, jakie wiem nowiny, ów słucha.
Aż mu na rękę siadła niecnotliwa mucha.
Plaśnie ją drugą ręką, że na ziemię spadnie:
„Awoż gość nieproszony!“ Zedrwiałem szkaradnie.
Patrz dyable: gdy się i mnie toż, co musze, stanie?
Porwę się: „Bądź że Waszeć łaskaw, Mości Panie“.
A ten, podniósszy zadku: „Czemuż Waszmość kwapisz?“
Wsiadając na koń, rzekę: „I to sobie napisz:
Mijaj w drodze z wizytą murowany komin“.
Więc pełen do swojego kapłona oskomin,
Do chałupy z żołądkiem przyjechawszy prożnem,
Chociaż słudzy żartują, „dawaj go i z rożnem“.
Postrzegł cześnik, że podrwieł, ale już po czesie:
Dwie kurze chude sługa z flaszą wina niesie.
Nie ujźrałby w nim żaby: z pełnej, rzecze, beczki
Wiązkę siana dla koni i wór gołej sieczki
Wino mętne mi szkodzi, bom na kamień chory,
Kury nie rychło warzyć: i te z sieczką wory,
Podziękowawszy, odnieść; siano do stodoły
Schować; już moje konie zjadły obrok goły.



Próżność nad próżnościami; zmysłami się bawić[3].


Cóż się nie ma człek z ciałem, tak lubą, tak miękką,
Tak ciepłą materyą, którego się ręką

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – poczytam.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Powiedam.
  3. Rękopis „Ogrodu“ str. 159—82.