Strona:PL Wacław Potocki - Ogród fraszek T1.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wieś kupił, ożenił się, okrzcił za rok syna;
Idźcież tym wszyscy grzeczni przykładem Morstyna,
Nie prosto z pieluch w bety; nikogo nie minie,        10
Co ten w swoim przezwisku nosi po łacinie.[1]



87. Trefunek w zwyczaj się obraca. (N.)


Borzuj z Fedorem, mając coś na pińku,
W sądeckim z sobą potkają się rynku.
Więc skoro oba wspomnią sobie matki,
Potkną się kędyś niedaleko jatki.
Tylko co w gębę ma Borzuj[2] wziąć skosem,        5
Umknął z nią chyżo, ale nie mógł z nosem.
Źle ziemię dopadł, czy umyślnie z boku
Strzegł na to kondys, porwał go z rynsztoku.
Chciał wskok cyrulik przyszywać go hawtem,
Gdyby pies chłopca nie uprzedził, a wtym        10
Wypadszy z blizkiej przyjaciel gospody,
Po rozlaniu krwie, radzi im do zgody.
Stąd w zwyczaj poszło, gdy się ludzie wadzą,
Tam się psi z miasta całego gromadzą.
Że ich zawsze te potkają bigosy.        15
Przynajmniej palce, jeżeli nie nosy.



88. Prima Aprilis. (P+.)


Prima Aprilis, albo najpierwszy dzień kwietnia,
Do rozmaitych żartów moda staroletnia.
Niejeden się nabiega, nacieszy, nasmęci
Po próżnicy, przeto go zawsze mieć w pamięci.
W ten dzień szlachcic drugiemu pieniędzy trefunkiem        5
Pożyczył, wziąwszy kartę od niego warunkiem,
Gdzie położywszy kwotę i termin zapłacie,
Zwyczajnie pisze, prima Aprilis na dacie.

  1. W rkp. obok ostatniego (szesnastego) wiersza wypisano wyraz: mors, jako wyjaśnienie aluzyi do nazwiska: Morstyn.
  2. Wyraz dopisany w rkp.