Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 127.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wych, gryzłą namiętnie swą rywalkę, jak każda prawdziwa samica.
On jeden mógł wyrwać ją na zewnątrz, sprowadzić reakcyę erotyczno-biologiczną, przerzucić „wahadło“ po za punkt martwy[1] To też, gdy pewnego razu Kowalewska na skutek otrzymanego listu sądziła, że marzenie jej się urzeczywistnia, padła na kanapę nawpół omdlała, wołając: „o Boże, Boże, co za szczęście! — o ja nie zniosę tego! Ja umrę! O! co za szczęście!“ — Słowa te, wzruszające, przypominające Fausta, malują całą doniosłość tego momentu krytycznego dla życia; malują potęgę uczucia, z którem człowiek, oderwany gwałtem od natury, stara się ku niej powrócić, a zarazem — całą otchłań cierpień w razie nieudania się tego.
Niestety było już zapóźno, przytem chwila najnieodpowiedniejsza: Kowalewska, pracująca właśnie nad konkursowem zadaniem matematycznem w celu otrzymania nagrody Bordina, była bez wyjścia zaangażowana ambicyą i straszliwie wyczerpana; prócz tego osłabiała się jeszcze bardziej ciągłą analizą: trapiła ją np. myśl, że „więcej go pociąga uwielbienie dla jej umy-

  1. Kowalewska zauważyła, iż w życiu człowieka są pewne punkty graniczne, jak w mechanice; gdy np. wahadło pchniemy tak silnie, że przejdzie po za pewien punkt, to nie powróci, ażeby odbywać swój zwykły ruch wahadłowy, lecz zakreśli cały okrąg dokoła punktu przyczepienia. Gdy człowiek w krytycznym momencie swego życia ma dość siły, aby przejść po za ten punkt, to życie jego całkiem inne przybierze kierunek. Jest to myśl analogiczna do kwestyi retransmisyi (ob. „Natura i siła“, „Forpoczty ewol. psychicznej“).