Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o ścianę. Po mnie poseł Socha aż 4 razy zapisywał się do głosu. Była to formalna kampanja, w której napastujący czuli się w swoim żywiole. Nie siedziałem do końca dyskusji w Sejmie. Miałem dosyć. Obrzydzenie moralne do tej atmosfery dostatecznie mnie się dawało we znaki.
Byłem zupełnie zdecydowany odejść. Poseł Poniatowski postawił wniosek, by wobec mojej nieobecności nie głosować. Wniosek jego upadł, tak samo jak wnioski Byrki i Sanojcy, wymierzone przeciwko mojej ustawie sanacyjnej. Większość była ta sama, co i przy głosowaniu nad ekspose budżetowem: 180 głosów przeciwko 157. Obydwie strony były zmobilizowane. Ustawa w drugiem czytaniu w redakcji uzgodnionej ze mną przeszła.
Opozycja nie ustępowała z placu. Na posiedzeniu 12 listopada były przedstawione dwie ustawy rządowe w pierwszem czytaniu. Takie ustawy zwykle odsyła się do komisji. Ale poseł Byrka zabrał głos właśnie przy pierwszem czytaniu jednego z tych projektów, by wypowiedzieć się przeciwko ustawie o pożyczce zapałczanej: Sejm przez odesłanie mojego projektu do Komisji dał wyraz temu, że akceptuje moje stanowisko, które wypływało z tego, iż, otrzymawszy pożyczkę jako krótko terminową, zwróciłem się do Sejmu o zamianę jej na długoterminową. Wiadomo, że sprawę tę, już raz przez Sejm przesądzoną, później jeszcze poseł Byrka po mojem odejściu próbował zaczepiać, choć bezskutecznie, gdyż ustawa, wtedy przezemnie wniesiona, została następnie przez Sejm po mojem odejściu przyjęta.
Drugi projekt, wniesiony przezemnie przed samem odejściem, była to nowelizacja podatku majątkowego. Przy tej sposobności wypowiedział ordynarną mowę Sanojca. Używał on epitetów pod moim adresem nieparlamentarnych. Jest to ostatnie przemówienie w Sejmie przed mojem odejściem do mnie skierowane, a jest przytem niezwykle charakterystyczne.
Sanojca grzmiał na cały Sejm, parokrotnie wykrzykując,