Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i z wdzięczności za jej koleżeństwo, towarzystwo prosi cię pani, abyś raczyła przyjąć ten skromny upominek serc życzliwych, słabe odwdzięczenie się tylko za twoją pani dobroć i serce“.
Zakończył, podając jej otwarte pudełko, w którem był garnitur z szafirów, kupiony ze składek ogólnych. Pocałował ją w rękę i usunął się na bok.
Teraz zaczęli wszyscy podchodzić do niej z osobna; całowali ją w ręce, kobiety rzucały się jej na szyję, z wynurzeniami przyjaźni i życzliwości.
Władek, który najpierw odbył pańszczyznę całowania, odciągnął Topolskiego za kulisę.
— Wypluj no pan, tylko prędko, bo się strujesz taką furą blagi.
— Ale ona się nie struje.
— Ba! szafiry kosztowały sto dwadzieścia rubli, za tyle pieniędzy może słuchać choćby cały tydzień.
— Dziękuję, dziękuję z całego serca. Zawstydzacie mnie państwo, bo nie wiem doprawdy, czem mogłam zasłużyć sobie na tyle życzliwości, na tyle pamięci — mówiła Cabińska wzruszonym głosem, bo istotnie szafiry były bardzo ładne.
Dyrektor uśmiechał się, zacierał ręce i zapraszał wszystkich do siebie po spektaklu, serdeczniej, bo nie przypuszczał, że dadzą Pepie taki piękny prezent.
Dyrektorowa była tak rozradowana, że ze szczególnem wyróżnieniem ucałowała Jankę, która, wiedziona sympatyą, przyniosła jej prześliczny bukiet róż, tłómacząc się, że do składki nie należała, bo jeszcze przed jej zaangażowaniem się zbieraną była.