Strona:PL Władysław St. Reymont - Fermenty 01.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 193 —

— I... bogata! głowa przewrócona, brak jej zajęcia i wymyśla sobie różne urozmaicenia.
— Ale co to przeszkadza komu, co robi? — zapytała dosyć niegrzecznie. — Co pan nazywa przewróconą głową? — zapytała prędko rozrumieniona irytacją.
— Mogła wyjść zamąż, nie chce; urządziła połowę pałacu zupełnie na sposób klasztorny i, niby mniszka, spędza dnie całe na modlitwie; założyła ochronę dla zwierząt, he! he! he! bardzo ładna menażerja!
— To są jej osobiste, dajmy na to, wady, ale co pan wogóle nazywa przewróconą głową?
— Nie umiem pani tego zdefinjować krótko, ale dałem jeden przykład, dobrze ilustrujący przewróconą głowę; dam teraz drugi: pani Stabrowska, literatka powiatowa, zamiast pilnować gospodarstwa, męża, dzieci, bawi się w pisanie głupich wierszyków i jeszcze głupszych artykułów, mających zreformować świat. Albo to nie jest typowa, przewrócona głowa?
— Kretyni! — pomyślała Janka, odpadła ją chęć pytania, dyskutowania, już ją nawet nudził ten temat, miała tylko ochotę powiedzieć mu, że jest bałwan i głupiec.
— Czy to Stabrowska z Bonar? — zapytał Orłowski.
— Tak! Śliczny majątek, ale się wszystko rozłazi, bo gospodarstwo prowadzi się prawie po literacku, corocznie przystosowują nowe systemy gospodarowania, a przytem, jak żyją z sobą! — Janka wy-