Przejdź do zawartości

Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dał nam nareście ten papier; ojciec mój chwycił go oburącz, a ręce mu się trzęsły przy tym okrutnie; na opak pismo wziął, bo czytać dobrze umiał tylko z drukowanego, do nosa je przytknął, do oczu, do ust, jakby chciał pokosztować i powąchać, co tam jest, aż w końcu mnie je podał.
Było to pismo podłużne, pięknie pisane, z wielką pieczęcią na opłatku, a z samego wierzchu stało dużymi literami: ZYGMUNT III, Z BOŻEJ ŁASKI KRÓL POLSKI, WIELKI XIĄŹĘ LITEWSKI, RUSKI, PRUSKI, MAZOWIECKI, ŻMUDZKI, INFLANCKI, etc. I SZWEDZKI, GOTSKI, WANDALSKI DZIEDZICZNY KRÓL.
Pisane było całe po polsku, ale było w nim wiele słów łacińskich, których ja nie rozumiałem, to jednak jasno i wyraźnie tam stało, że „uczciwego Marka Bystrego na sołtystwie w Podborzu w starostwie naszym samborskim utrzymujemy i zatwierdzamy, dekreta pobożnej pamięci przodków naszych konfirmujemy i aby jako possessor privilegiatus tegoż sołtystwa w spokojnym posiadaniu był zostawiony, rozkazujemy i mieć chcemy“.
Przeczytałem raz, kazał ojciec czytać drugi raz, przeczytałem znowu, kazał trzeci raz, a zawsze składał przy tym ręce jak do modlitwy i słuchał jak świętej Ewangelii, że temu prawie końca nie było. Jużem cały dekret prawie na pamięć umiał, aż ojcu nareście dosyć było samego dekretu, tylko kazał sobie powtarzać jeszcze słowa łacińskie: possessor privilegiatus, ażby je zapamiętał.