Strona:PL Władysław Łoziński - Oko proroka.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wieś nazywa, to ci odpowiedzą całkiem jakby to w polskim kraju było: że Szumowce, Mogiła, Śliwnica, Lipnik, Gnojnica, Bukowa.
Przyjechaliśmy nareście nad Dunaj, rzekę ogromną, szeroko rozlaną, że i drugiego brzegu nie widzisz, a po niej już duże statki pływają. Kraj to jakoby raj ziemski: wszędy drzewa orzechowe, kasztanowe i morwowe, owoców i winogradu w bród, róże stulistne na polach jak chwasty u nas same się rodzą, a na rzece zielone ostrowy cudnymi krzewy i bluszczami zarosłe, melony między nimi jakby złote banie w słońcu połyskują, a wszędy moc ptactwa przeróżnego, łabędzie szumne po wodzie szybują, a w głębinach ryb obfitość, że jeno rybitwa sięgnie, aliści i na łokieć dużą na brzeg wywlecze — a jak na tę żyzność a obfitość Bożych darów patrzysz, tedy choć się z początku rozradujesz, potem zaraz cię serce zaboli, że to wszystko niecnotliwy Turek poganin posiadł, a naród chrześcijański pożywać tego w pokoju nie może i w nędzy tu żyje.
Po brzegach Dunaju są dwa miasta i dwa zamki tureckie; jeden zamek na drugi patrzy, a oba bardzo warowne. To miasto, co leży po lewym brzegu, nazywa się Dziurdżewo, a to, co po prawym, Ruszczu. Pan Harbarasz zapowiedział był już w drodze, że w tym Ruszczuku zatrzymamy się parę dni, jako że to jest znaczne miasto handlowe i panowie kupcy, którzy z nami jechali, sztychy na rozmaity towar mają robić, a co ujednają u tutejszych Turków i Greków, to ma być pogotowiu tak, że wracając, towar już przyładowany z sobą zabiorą.