Strona:PL Wójcicki - Klechdy.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gdybyś miał i sto mieczów, nie lękam się wcale, a nawet ci odpuszczę gdybyś mię i zabił.
Walgerz zrzuca kajdany — z wyniesionym mieczem staje nad łożem: spuścił go z zamachem, i wycisnął dwa jękliwe westchnienia, konającéj Helgundy i Wisława.
Pomściwszy się krzywdy swojéj, z Ryngą na Tyniec powrócił, zabrawszy wszystkie skarby, które tak zręcznie Rynga uwiozła i śmierć brata ukryła, że dworzanie i rycerze Wisława dopiéro się o morderstwie dowiedzieli, kiedy Walgerz ze zbawczynią Ryngą w warownym już stanęli Tyńcu.
Zwłoki Helgundy pochowano w Wiślicy. Kronikarz Godzisław Baszko pisze, że w roku 1242 widział jeszcze na kamieniu grobowym twarz Helgundy wyrytą. Bartosz Paprocki za dowód podaje, że Walgerz do rodziny Toporczyków należał, iż po wsiach, starodawnie, do Tyńca należących: „kiedy na gwałt wołają, tedy krzyczą: Starza! Starza! albo: Stary-koń! Stary-koń! a te rodziny z dawnego wieku są jednéj z Toporczykami dzielnicy“.





Jak wedle naszego podziału, klechdy drugiéj części uważać należy za historyczne, za kronikę ludu, w któréj zachował starych bohaterów, pamięć rozbójnika Madeja i czarownika Twardowskiego; pierwszéj części, jako szczątki wiary, podań i wyobraźni Słowiańskiej, z przed-chrześcijańskiéj epoki: część trzecia najliczniejsza, lubo w niéj gdzie niegdzie przebija myśl urywkowa, rodzinna, krajowa; w większéj połowie nosi cechę zupełnie obcą. Klechdy, tu objęte, za wędrowne uważać należy: i ztąd wielkie znajdujemy w nich podobieństwo do azyatyckich powieści. Niedziwota! wiele z pod skwarnego słońca i pustyń piasczystych Azyi przynieśli rycerze nasi, co walczyli w czasie Krucyat świętych, dobijając się grobu Chrystusa na próżno: więcéj przynieśli bajek Pątnicy, co długo potem wędrowali do Jerozolimy, lub ich się nauczyli od Pątników włoskich, hiszpańskich, francuzkich, z którymi tak w Rzymie, jak Lorecie i tylu cudownych miejscach zabierali znajomość. Tym Pątnikom, czyli pielgrzymom, winniśmy wprowadzenie najprzód widowisk pobożnych. Wracający z wędrówek od ziemi świętéj, z Rzymu, Kompostelli, Loretu, nucili pieśni o cudach świętych, o dziwach, które widzieli, o dziejach męki Zbawiciela, o żywocie Panny Maryi i t. p. Mięszali do tego baśnie i śmieszności i lud prosty bawili; zbierały się gromady Pątników po wsiach, miasteczkach a śpiewając przygrywali na kobzie. Płaszcze ich i kapelusze, okryte skorupami płazów, obrazkami świętych, różniły ich strój od innych. Wystawiano im podniesione miejsca na rynkach i cmentarzach kościelnych: do śpiewów przydawano migi. Udawanie osób rozmowy, utworzyło coś podobnego do sztuki