foyle, w której inżynier James Starr, tak długo robotami kierował.
Od dziesięciu lat jednak, kopalnia ta została opuszczoną. Nie można było znaleźć nowych pokładów chociaż zapuszczono sondy do głębokości 1,500 a nawet 2,000 stóp i skoro James Starr się oddalał, był przekonanym, że najcieńsza żyła została już zupełnie wyczerpaną.
Niezawodnie, że w takich okolicznościach odkrycie nowego pokładu węglowego w głębiach tego podziemia uważanem być mogło za nadzwyczajne zdarzenie. Czy wiadomość oznajmiona przez Szymona Ford odnosiłaby się do tego faktu? pytał się James Starr sam siebie i tego pragnął się dowiedzieć.
Jednem słowem czyżby istniał nowy zakątek tych bogatych Czarnych Indyi, do którego zdobycia go powoływano? Chciał temu wierzyć.
List drugi na chwilę zmienił jego poglądy w tej mierze, ale obecnie nie myślał już o nim. Zresztą syn starego nadsztygara czekał go na oznaczonem miejscu.
W chwili, gdy inżynier wysiadał z wagonu, młody człowiek zbliżył się do niego.
— Ty jesteś Henryk Ford? — zapytał żywo James Starr bez wstępu.
— Tak jest, panie Starr.
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/37
Wygląd
Ta strona została przepisana.
— 29 —