Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 230 —

W chwili jednak, gdy pierwsi uciekający powchodzili do tunelu, znaleźli się naprzeciw Szymona Ford’a, który przed nimi wybiegł z mieszkania.
— Stójcie, stójcie, moi przyjaciele — krzyknął na nich stary nadsztygar. Gdyby nasza osada miała być pochłoniętą, zalew by prędzej nastąpił, niżbyście uciec mogli i niktby przed nim nie uszedł! Ale wody już się nie wznoszą. Niebezpieczeństwo minęło.
— A nasi towarzysze, którzy pracują w głębi? — zawołało kilku górników.
— I o nich niema się czego obawiać. Eksploatacya się odbywa o piętro wyżej od łożyska jeziora.
Fakty niebawem potwierdziły słowa starego nadsztygara.
Zalew wody nastąpił nagle, ale umiejscowił się na niższem piętrze olbrzymiej kopalni, i nie wywołał innych następstw, prócz podniesienia na kilka stóp poziomu jeziora Malcolm. Coal-City przeto nie zostało zniszczone i można się było spodziewać, że zalew w najniższych piętrach kopalni nie pochłonął żadnej ofiary.
Przyczyny powodzi nie mogli dojść ani Szymon Ford, ani jego towarzysze; czy jakiś zbiornik wewnęrzny przepłynął przez szpary pokładowe, czy też jakaś woda z zewnątrz