Przejdź do zawartości

Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



I.
Głodnych więcej, niż jeden.

Gdy się obudził, uczuł, że mu się chce jeść.
Morze było już spokojniejsze. Ale jeszcze zanadto rozkołysane, by można było natychmiast odpłynąć; a zresztą było już nieco zapóźno. Trzebaby wypłynąć rano, by z ciężarem, jaki dźwigała krypa, przybyć do Guernesey przed północą.
Głód mu dokuczał, ale się przedewszystkiem rozebrał, bo to był jedyny sposób ogrzania się.
Odzież jego była mokra, ale od wody deszczowej, która zmyła morską; odzież więc mogła teraz wyschnąć.
Spodni nie zdjął, tylko je po kolana zakasał.
Porozkładał na skale dokoła siebie koszulę, opończę, kaftan, nogawki, owczą skórę i poprzykładał kamieniami.
Potem pomyślał, coby zjeść.
Wziął się do swego noża, który zawsze był starannie wyostrzony i w dobrym stanie. Odciął nim od skały kilka muszli, z rodzaju tych, jakie znajdują się na Śródziemnem morzu. Wiadomo, że to się je na surowo. Ale po tylu znojach, tak rozmaitych i cięż-