Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tem, i to wszystko po to, byś mógł być na zawsze moim. Wiem, że mógłbyś być dobrym człowiekiem, gdyby nie twoja przeklęta przeszłość.
Aniela rozpłakała się. Zakryła twarz rękami i przywarła ciałem do tapczana. Janek przez chwilę spoglądał na nią bezradnie. Ale oto myśli jego zaczęły krążyć dokoła innej sprawy. Nie słyszał teraz jej płaczu. Oczy jego przykuwała wąska kibić i zgrabne nóżki Anieli. Postanowił wykorzystać jej chwilę słabości. W mgnieniu oka oplótł ją silnymi, stalowymi ramionami.
Aniela była bezsilna wobec niego W mózgu jej huczało: „uczyni ze mną, co zechce...“
Ale oto rozległo się głodne pukanie do drzwi. Po chwili ktoś stanął na progu pokoju.
Janek odskoczył na bok i najpierw z przerażeniem, a potem z oburzeniem utkwił wzrok w przybyłym. Na progu stał Krygier. Ironiczny uśmiech zaigrał na jego ustach.
— Czego tu chcesz? — zawołał ostro Janek.
— Spokojnie, tylko spokojnie — odparł Krygier. — Powinieneś być zadowolony, że w porę się tu zjawiłem...
Aniela, opanowawszy wstyd, rozkazała Jankowi:
— Precz stąd!...
Janek z początku nie wiedział, jak zareagować na afront Anieli w obecności Krygiera, ale, gdy pierwsze wrażenie minęło, zwrócił się do Krygiera:
— Krygier, chodźmy stąd!
Na odchodne rzucił pod adresem Anieli:
— Dość mam tego wodzenia za nos! Ja cię jeszcze nauczę!
Krygier ukrył zadowolenie z powodu obrotu sprawy. Szedł obok Janka milczący, jakby świadomie nie chciał przerwać milczenia, które zapanowało między nimi na ulicy. Janek pierwszy odezwał się: