suwał się cień spóźnionego przechodnia, być może jakiegoś władcy nocy, wybierającego się na nocną „robotę“, albo bezdomny błąkał się po ulicy, poszukując, gdzieby mógł przepędzić resztę nocy bezpiecznie i spokojnie.
Nieliczne nocne tramwaje sunęły bezszelestnie i widmowo po przysypanych puszystym śniegiem szynach. Niekiedy tylko dolatywał zdala dźwięk dzwonka tramwajowego na przystanku.
Zapóźniony małżonek, powracający od kochanki w domowe pielesze, układa w myśli wykrętne tłumaczenia, na usprawiedliwienie się przed swą małżonką i udowodnienie swej „niewinności“. Dama z półświatka w karakułach, któremi osłaniała swą dawno utraconą cnotę, a której widać „połów“ się nie udał, wraca do domu zziębnięta i zdenerwowana, na przystanku tramwajowym próbuje jeszcze w przelocie zarzucić siatkę na jakiegoś eleganckiego młodzieńca ze znudzoną miną. Wysila resztki zapasu swej kokieterii i za chwilę odchodzą oboje, osiągnąwszy porozumienie.
Nie tak szczęśliwa jest jej koleżanka po fachu, która wysiadła z tramwaju i dążąc do domu, jeszcze rozgląda się po chodniku w nadziei schwytania jakiego „frajera“. Propagandowa podróż tramwajem, nie dała żadnego rezultatu, wiec zmarznięta i zmęczona z niczem musi wracać do domu, przeklinając swój los i wszystkich mężczyzn na świecie…
Na taką damę nocy natknęli się, czeka-
Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/26
Ta strona została przepisana.