Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dwa zarobisz i pojedziesz sobie, gdzie będziesz chciał.
— Nie, nie pójdę kraść, nie chcę siedzieć znowu w więzieniu, będę umierał z głodu, a nie wyciągnę ręki po cudzą własność — odparł Izaak, domyślając się, co ma na myśli jego kolega.
Wstał z krzesła, podał mu rękę i chciał odejść.
— Co tak uciekasz!? Jak nie chcesz, to nie, chciałem ci dopomóc, ale widzę, że ty jesteś jeszcze „frajerem“, że te osiem lat nie nauczyło cię rozumu. Ja na twojem miejscu, osiem lat niewinnie cierpieć, starałbym się odbić to, com postradał przez te lata. Nie bądź głupi, pluń na wszystkie morały i wyrzuty sumienia. Chodź do mnie, dam ci ubranie, jak zarobisz, to mi zapłacisz, chcę cię poratować, jak przyjaciela. Pójdziesz ze mną na jedną „robotę“ i już będziesz mógł żyć dobrze. Pamiętaj, że tutaj, w tem wielkiem mieście, tacy, jak ty, giną jak robaki, przez nikogo niezauważeni, nikt im nie przyjdzie z pomocą.
Izaak, którego rękę „Szkop“ zatrzymał w swych dłoniach, wyrwał mu ją gwałtem i skierował się ku drzwiom, dosłyszawszy jeszcze te słowa:
— Mieszkam na Minzstrasse 24!
Był pewny, że Izaak prędzej, czy później wróci i przeprosi się, jak go głód zmusi do tego. Nieraz już miał do czynienia z podobnymi wykolejeńcami i cnotliwcami. Zresztą poznał to sam na własnej skórze — zna dobrze te wszystkie przejścia po zwolnieniu z więzienia.
Wyjął grube cygaro, zapalił i usiadł na swojem miejscu, z którego powstał przed chwilą, oczekując jeszcze na kogoś.

Na ulicy było przeraźliwie zimno, padał grad, bębniąc po dachach i szybach domów. Niektórzy przechodnie wpadali do sieni domów, inni przystawali pod ścianami, by przeczekać nawałnicę. Przystanął i Izaak u wejścia u bramy, niestety już zamkniętej, pod ochroną balkonu i trząsł się z zimna.
Myśl, gdzie spędzi noc, narzucała się jego